20.02.2015

Hongkong, 06:08

https://40.media.tumblr.com/e04d80c6a60882cecdc72b2fef973998/tumblr_mku63iFlPL1qmkgojo1_500.jpg    http://37.media.tumblr.com/44c519b36b91f7f38c831873c1f76212/tumblr_mxn7e9YvoZ1s4uwt4o1_500.jpg 

Are we just fooling ourselves, living in the moment?
Am I just dying inside, living all alone here?


         W przeciągu całego swojego życia Jimin spotkał naprawdę wielu ludzi. Większość z nich niosła ze sobą naprawdę mile wspomnienia; idąc nocnymi uliczkami dużych miast chłopak z uśmiechem na ustach wspominał momenty spędzone z dawnymi przyjaciółmi. Jednak niektórzy z nich byli jak niezapowiedziany sztorm – pojawiali się nagle, nie wiadomo skąd, chwilę buszując po falach, a kiedy odchodzili, robili to równie gwałtownie, niosąc ze sobą wiele szkód.
         Taką osobą był Taehyung.
         Jimin naprawdę nie mógł spamiętać ile nocy spędził na wypłakiwaniu sobie oczu. Uczucie tęsknoty, które nie opuszczało go od momentu rozstania potrafiło chwilami pozbawić Parka choćby najmniejszych chęci do życia. Poczucie pustki, której nic nie mogło wypełnić i okropny ból w sercu za każdym razem, kiedy mijał kawiarnie na rogu w centrum miasta. To dlatego rzucił studia, pomimo tego, że był najlepszy na roku. Przeprowadził się do Chin, co dla każdego innego mogło być pochopną decyzją, zwłaszcza, że Jimin przecież nie znał ani języka, ani kraju. Jednak to zrobił i każdego wieczoru o godzinie dwudziestej trzeciej dwadzieścia osiem przekraczał próg swojego malutkiego mieszkania, siadał na białym materacu i myślał. Czasami podchodził do okna i wyglądał przez nie dopóki słońce nie wstało. Nie czuł się źle ze swoją rutyną; w gruncie rzeczy nie czuł nic. Jedynie co, to siedział i wspominał. Wodząc palcami po delikatnej skórze pamiętał jak robiły to palce kogoś innego; przeczesując swoje kruczoczarne włosy w głowie widział kogoś innego. Czasami miał wrażenie, że wariuje i kiedy jego wyobrażenia stawały się zbyt realne, musiał otworzyć oczy, żeby wrócić do ponurego świata. Park może był szalony, może potrzebował pomocy – ale był szalony z miłości i to utrzymywało go przy zdrowych zmysłach.
         Stawiając swoje pierwsze kroki w małej kawiarence na przedmieściach miasta, Jimin nie spodziewał się, że ta praca wypełni całe jego dnie i noce. Znajomy zapach parzonej kawy i wspomnienia wypełniające jego głowę sprawiły, że przebywanie wśród drewnianych stolików stało się ulubionym zajęciem młodego chłopaka. Nawet kontakt z ludźmi nie był już takim problemem, chociaż od trzech lat Park unikał go jak ognia. Możliwe, że się bał – strach to byłaby naprawdę dobra wymówka. W końcu już raz stracił osobę, która znaczyła dla niego więcej niż wszystko. Jednak prawda była inna. Jimin nie chciał. Nie z powodu obaw, nie ze strachu. Z czystej niechęci, ponieważ było mu dobrze w takim układzie, jakim tkwił. Z mało płatną pracą i towarzyszącym mu wszędzie cieniem przystojnego koreańczyka, który złamał mu serce, chłopak nie odczuwał samotności. Nie potrzebował obok siebie nikogo, kto wymagałby opieki, zainteresowania i miłości. To po prostu nie wchodziło w rachubę. Było mu wygodnie z tym, co miał teraz, nawet jeśli nie miał wiele.
         Jimin mógł powiedzieć, że naprawdę zaczynał lubić swoje życie. Dla niektórych byłoby ono zbyt puste, zbyt ponure, ale jemu pasowała. Ta pustka pozostawiona po jednej osobie wydawała mu się piękna. Widmo Taehyunga w jego głowie było zbyt wyraźne, żeby mógł się uwolnić od przeszłości. Dlatego codziennie o szóstej rano szedł do pracy, zamykając oczy i wyobrażając sobie chłopaka, który powinien był być tutaj, obok niego.
         Codziennie.
         Dopóki nie otworzył oczu i nie zobaczył go przed sobą.

Hongkong, 06:08
feels like a lie when i hold you
feels like a lie but it comes true


Ze specjalną dedykacją dla mojej księżniczki. Kocham Cię

2 komentarze: