Are
we just fooling ourselves, living in the moment?
Am I just dying inside, living all alone here?
Am I just dying inside, living all alone here?
W
przeciągu całego swojego życia Jimin spotkał naprawdę wielu
ludzi. Większość z nich niosła ze sobą naprawdę mile
wspomnienia; idąc nocnymi uliczkami dużych miast chłopak z
uśmiechem na ustach wspominał momenty spędzone z dawnymi
przyjaciółmi. Jednak niektórzy z nich byli jak niezapowiedziany
sztorm – pojawiali się nagle, nie wiadomo skąd, chwilę buszując
po falach, a kiedy odchodzili, robili to równie gwałtownie, niosąc
ze sobą wiele szkód.
Taką
osobą był Taehyung.
Jimin
naprawdę nie mógł spamiętać ile nocy spędził na wypłakiwaniu
sobie oczu. Uczucie tęsknoty, które nie opuszczało go od momentu
rozstania potrafiło chwilami pozbawić Parka choćby najmniejszych
chęci do życia. Poczucie pustki, której nic nie mogło wypełnić
i okropny ból w sercu za każdym razem, kiedy mijał kawiarnie na
rogu w centrum miasta. To dlatego rzucił studia, pomimo tego, że
był najlepszy na roku. Przeprowadził się do Chin, co dla każdego
innego mogło być pochopną decyzją, zwłaszcza, że Jimin przecież
nie znał ani języka, ani kraju. Jednak to zrobił i każdego
wieczoru o godzinie dwudziestej trzeciej dwadzieścia osiem
przekraczał próg swojego malutkiego mieszkania, siadał na białym
materacu i myślał. Czasami podchodził do okna i wyglądał przez
nie dopóki słońce nie wstało. Nie czuł się źle ze swoją
rutyną; w gruncie rzeczy nie czuł nic. Jedynie co, to siedział i
wspominał. Wodząc palcami po delikatnej skórze pamiętał jak
robiły to palce kogoś innego; przeczesując swoje kruczoczarne
włosy w głowie widział kogoś innego. Czasami miał wrażenie, że
wariuje i kiedy jego wyobrażenia stawały się zbyt realne, musiał
otworzyć oczy, żeby wrócić do ponurego świata. Park może był
szalony, może potrzebował pomocy – ale był szalony z miłości i
to utrzymywało go przy zdrowych zmysłach.
Stawiając
swoje pierwsze kroki w małej kawiarence na przedmieściach miasta,
Jimin nie spodziewał się, że ta praca wypełni całe jego dnie i
noce. Znajomy zapach parzonej kawy i wspomnienia wypełniające jego
głowę sprawiły, że przebywanie wśród drewnianych stolików
stało się ulubionym zajęciem młodego chłopaka. Nawet kontakt z
ludźmi nie był już takim problemem, chociaż od trzech lat Park
unikał go jak ognia. Możliwe, że się bał – strach to byłaby
naprawdę dobra wymówka. W końcu już raz stracił osobę, która
znaczyła dla niego więcej niż wszystko. Jednak prawda była inna.
Jimin nie chciał. Nie z powodu obaw, nie ze strachu. Z
czystej niechęci, ponieważ było mu dobrze w takim układzie, jakim
tkwił. Z mało płatną pracą i towarzyszącym mu wszędzie cieniem
przystojnego koreańczyka, który złamał mu serce, chłopak nie
odczuwał samotności. Nie potrzebował obok siebie nikogo, kto
wymagałby opieki, zainteresowania i miłości. To po prostu nie
wchodziło w rachubę. Było mu wygodnie z tym, co miał teraz, nawet
jeśli nie miał wiele.
Jimin
mógł powiedzieć, że naprawdę zaczynał lubić swoje życie. Dla
niektórych byłoby ono zbyt puste, zbyt ponure, ale jemu pasowała.
Ta pustka pozostawiona po jednej osobie wydawała mu się piękna.
Widmo Taehyunga w jego głowie było zbyt wyraźne, żeby mógł się
uwolnić od przeszłości. Dlatego codziennie o szóstej rano szedł
do pracy, zamykając oczy i wyobrażając sobie chłopaka, który
powinien był być tutaj, obok niego.
Codziennie.
Dopóki
nie otworzył oczu i nie zobaczył go przed sobą.
Hongkong,
06:08
feels
like a lie when i hold you
feels
like a lie but it comes true
Ze specjalną dedykacją dla mojej księżniczki. Kocham Cię
/ryk /placz /wrzask /zawodzenie
OdpowiedzUsuńmam lzy kocham Cie najmocniej na swiecie
Kocham cie mocniej
Usuń