23.05.2015

I can't go back



 Tytuł: I can't go back
 Pairing: YoonYul (SNSD)
Warning: relacja homoseksulna (yuri), jeśli nie czujesz się komfortowo z pracami tego typu, zaoszczędź sobie i mi problemów i nie czytaj
A/N: okej, to jest kijowe. Ale jakoś lubię ten ff, więc





           Stojąc przed dużymi drzwiami jej mieszkania nie wiedziałam co zrobić. Otwierając rano oczy miałam w głowie cały plan działania, nawet gdzieś sobie zapisałam co powiem. Jednak w momencie, w którym podniosłam rękę by zastukać w dębowe drzwi, wszystko nagle nie miało sensu. To, co przygotowałam sobie na kartce wydało mi się durne i bezsensowne, chociaż jeszcze wczoraj byłam przekonana, że napisałam świetną przemowę i dam sobie radę. Chyba nie miałam racji. Odwróciłam głowę w stronę okna po prawej stronie i zaczęłam się zastanawiać, czy to, co planuję zrobić jest dobre. Właściwie to zbierałam się do tego już jakiś czas, prawie miesiąc, ale jak widać nawet to nie pozwoliło mi przygotować się psychicznie na tyle, by nie stchórzyć. Delikatnie zagryzłam wargę i cofnęłam się dwa kroki. Zacisnęłam palce na różowej kartce i włożyłam ją do kieszeni. To nie miało być tak. Obiecywałam sobie, że to będzie inaczej, że dam radę, będę dzielna i to zrobię. Usłyszałam tupot stóp piętro wyżej i uciekłam. Po prostu odwróciłam się i z zaciśniętym żołądkiem zbiegłam po schodach na dół, pchnęłam drzwi i pobiegłam. Jak najdalej stamtąd,.
           – Chciałam ją odzyskać. - powiedziałam później mojej najlepszej przyjaciółce Sunny, kiedy z wielką zadyszką i słabymi nogami znalazłam się w jej mieszkaniu. Mieszając łyżeczką w średnio słodzonej kawie z mlekiem spuściłam wzrok na kieszeń, w której znajdowała się mała karteczka z moim przemówieniem. Pokręciłam głową i podniosłam wzrok na zmartwioną twarz mojej unnie. Usiadła obok mnie, ujęła delikatnie moją dłoń w swoją i posłała mi jeden, smutny uśmiech. Wcale nie musiała nic robić, ale i tak to zrobiła.
To nie ty jesteś osobą, która powinna się starać, Yoong. To ona nawaliła. Nie możesz odzyskać osoby, która samowolnie cię opuściła. - pokiwałam głową, bo wiedziałam, co miała na myśli. Ale ja nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Ścisnęłam lekko dłoń przyjaciółki, chcąc dać jej podziękować, że jest tuż obok nie.
Wiesz.. - szepnęłam cicho, a ona odgarnęła mi kosmyk za ucho. Miała ten swój wyraz twarzy, który przybierała za każdym razem, gdy wchodziłam do kuchni coś ugotować. Odwróciłam się do niej twarzą. - Ja po prostu tęsknię. I wiem, że chyba nie mogę wrócić do niej, do tego co miałyśmy. Ale bym chciała. Każdego dnia sprawdzam telefon z nadzieją, że zobaczę wiadomość od niej i wzdycham zawiedziona, kiedy się okazuje, że jej nie ma. Nie mogę iść miastem bez opuszczania głowy, bo wiąże się z nim tyle wspomnień i planów. To wszystko mnie przytłacza. Czuję się samotna, tak po prostu. - położyłam głowę na jej ramieniu, a ona objęła mnie delikatnie w pasie. - Wszystko, co robię, przypomina mi o niej. Odkąd jej nie ma, nie poznaję samej siebie. Przed jej pojawieniem nie byłam w stanie samodzielnie oddychać, a kiedy zniknęła jest jeszcze gorzej. Jetem takim kłębkiem emocji i nie wiem, co z nimi robić. Czasami mam głupie myśli. - dokończyłam szeptem i wtuliłam się mocno w swoją przyjaciółkę. Mogłam poczuć, jak bije jej serce i to od razu przypomniało mi jak było kiedyś. Jej serce też biło obok mnie, kiedy w ciszy i zupełnym spokoju oglądałyśmy film. Zamknęłam oczy, nie chcąc pozwolić kolejnej fali wspomnień doprowadzić mnie do płaczu.
           – Kiedy odchodzi od nas osoba, którą kochamy, to zawsze musi boleć. Wiem, że nie spodziewałaś się, że to nadejdzie. Ale ludzie to ludzie i czasami zmieniają swoje decyzje. Nie możesz jednak pozwolić, by twoje życie znowu przypominało piosenkę, którą puszczają na koniec smutnego filmu. To nie na tym polega. Musisz być silna, zwłaszcza, że wina nie leży tylko po Twojej stronie. Yuri wcale nie była święta. Wiele razy cię zawodziła i osobiście podziwiam cię, że tyle z nią wytrzymałaś. - Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i odgarnęła grzywkę. Chciałam coś wtrącić, powiedzieć, że wcale nie ma racji i mój związek nie był aż takim niewypałem, ale nie mogłam otworzy ust. Nie wiem, co mnie powstrzymało. Wyplątałam się z jej objęć i podeszłam do szuflady, żeby wyjąć z niej chusteczki.
           Wiesz - powiedziałam zajęta przebieraniem w szafce – tak naprawdę miałam nadzieję, że ona wtedy nie odejdzie. A jeśli już, to wróci, bo mnie kocha; tak jak w tym przysłowiu. Dopiero po jakimś czasie od naszej kłótni uświadomiłam sobie, że to chyba jest koniec. Gdzieś w środku bardzo chciałam, żeby to wszystko, co przeszłyśmy, przypomniało jej o naszym uczuciu, ale... - pokręciłam głową, spoglądając na moją przyjaciółkę. Stała obok blatu kuchennego z ciastem w ręku i tym troskliwym uśmiechem na ustach. Pomyślałam, że nawet jeśli straciłam dziewczynę, to nadal mam moją Sunny i podeszłam do niej z wyciągniętymi rękoma, że delikatnym uściskiem pokazać jej, jak bardzo jestem wdzięczna za jej obecność. Odłożyła ciasto, objęła mnie mocno i odgarniając mi włosy szepnęła do ucha.
Musisz być silna, słoneczko. To trudne, ale jestem przy Tobie. Przecież nie pozwolę ci mierzyć się samej z tym całym bałaganem, który zostawiła po sobie Yuri.
 Uśmiechnęłam się tylko i po raz kolejny pokręciłam głową. Jeszcze chwila i kark mógłby mi odpaść.
Lubię ten bałagan. Mam wrażenie, że ona wciąż przy mnie jest. Chociaż faktycznie, czasami jest uciążliwy. Potykam się o jej stare rzeczy, słowa, nieobecność. Zdarza się nawet, że nie mogę złapać równowagi i upadam. - wiedziałam, że zrozumie, co mam na myśli. Sunny tylko wzięła mnie pod ramie i poprowadziła do lustra. Stanęła za mną, położyła ramiona na barkach i z lekkim uśmiechem na ustach wskazała na mnie.
zobacz, jak cudowna jesteś. Nawet, jeśli całe życie byłaś niezdarą, wylewałaś na siebie soki i z siebie miliony łez, na dodatek zawsze wybierałaś nieodpowiednie ubrania i osoby. No, oprócz mnie. Ja jestem cudowna, prawda? - wybuchnęłam śmiechem, ignorując uszczypliwą uwagę na temat mojego gustu. Ja i Sunny zawsze lubiłyśmy inne ubrania, tak po prostu. Spojrzałam się na nią w odbiciu i pokiwałam głową.
Tak, to prawda. Ale nadal nie umiesz piec! -wykrzyknęłam, za co oberwałam w ramię. To musiało trochę śmiesznie wyglądać, bo unnie jest ode mnie niższa i samą głową sięga mi do ramienia... No, może trochę wyżej. Odrobinkę. Ale to wcale nie zmieniało faktu, że była przecudowną osobą i chyba w tamtej chwili po raz kolejny w swoim życiu podziękowałam, że ją mam. Nie ma najmniejszego pojęcia, co bym zrobiła, gdyby nie ona i jej zrozumienie. Nawet, jeśli nie umie piec ciast. Chociaż to czekoladowe, które jadłyśmy wieczorem przed moim wyjściem było naprawdę smaczne. Musiałam aż zażartować, że pewnie kupne, za co Sunny się obraziła i rzuciła we mnie kapciem.
           Wracając do domu po tym burzliwym dniu i myśląc o wszystkim nawet nie zauważyłam, kiedy po raz kolejny znalazłam się pod jej blokiem. Spojrzałam w górę, szukając wzrokiem fioletowych zasłon w oknie, jej ulubionych. Wyjęłam z kieszeni karteczkę z moim przemówieniem i z dziwnym uczuciem w sercu pozwoliłam jej wyfrunąć. Posłałam ostatni uśmiech miejscu, w którym kiedyś spędzałam prawie cały swój wolny czas i skierowałam się w stronę mojego domu. Niektóre rozdziały w naszym życiu powinny zakończone wtedy, kiedy trzeba, a nie ciągnięte przez jeszcze kolejne kilka stron. Chyba właśnie tego powinnam się trzymać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz