Tytuł: I can't go back
Pairing: YoonYul (SNSD)
Warning: relacja homoseksulna (yuri), jeśli nie czujesz się komfortowo z pracami tego typu, zaoszczędź sobie i mi problemów i nie czytaj
A/N: okej, to jest kijowe. Ale jakoś lubię ten ff, więc
Stojąc
przed dużymi drzwiami jej mieszkania nie wiedziałam co zrobić.
Otwierając rano oczy miałam w głowie cały plan działania, nawet
gdzieś sobie zapisałam co powiem. Jednak w momencie, w którym
podniosłam rękę by zastukać w dębowe drzwi, wszystko nagle nie
miało sensu. To, co przygotowałam sobie na kartce wydało mi się
durne i bezsensowne, chociaż jeszcze wczoraj byłam przekonana, że
napisałam świetną przemowę i dam sobie radę. Chyba nie miałam
racji. Odwróciłam głowę w stronę okna po prawej stronie i
zaczęłam się zastanawiać, czy to, co planuję zrobić jest dobre.
Właściwie to zbierałam się do tego już jakiś czas, prawie
miesiąc, ale jak widać nawet to nie pozwoliło mi przygotować się
psychicznie na tyle, by nie stchórzyć. Delikatnie zagryzłam wargę
i cofnęłam się dwa kroki. Zacisnęłam palce na różowej kartce i
włożyłam ją do kieszeni. To nie miało być tak. Obiecywałam
sobie, że to będzie inaczej, że dam radę, będę dzielna i to
zrobię. Usłyszałam tupot stóp piętro wyżej i uciekłam. Po
prostu odwróciłam się i z zaciśniętym żołądkiem zbiegłam po
schodach na dół, pchnęłam drzwi i pobiegłam. Jak najdalej
stamtąd,.
–
Chciałam ją odzyskać. - powiedziałam później mojej najlepszej
przyjaciółce Sunny, kiedy z wielką zadyszką i słabymi nogami
znalazłam się w jej mieszkaniu. Mieszając łyżeczką w średnio
słodzonej kawie z mlekiem spuściłam wzrok na kieszeń, w której
znajdowała się mała karteczka z moim przemówieniem. Pokręciłam
głową i podniosłam wzrok na zmartwioną twarz mojej unnie. Usiadła
obok mnie, ujęła delikatnie moją dłoń w swoją i posłała mi
jeden, smutny uśmiech. Wcale nie musiała nic robić, ale i tak to
zrobiła.
– To
nie ty jesteś osobą, która powinna się starać, Yoong. To ona
nawaliła. Nie możesz odzyskać osoby, która samowolnie cię
opuściła. - pokiwałam głową, bo wiedziałam, co miała na myśli.
Ale ja nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Ścisnęłam lekko
dłoń przyjaciółki, chcąc dać jej podziękować, że jest tuż
obok nie.
– Wiesz..
- szepnęłam cicho, a ona odgarnęła mi kosmyk za ucho. Miała ten
swój wyraz twarzy, który przybierała za każdym razem, gdy
wchodziłam do kuchni coś ugotować. Odwróciłam się do niej
twarzą. - Ja po prostu tęsknię. I wiem, że chyba nie mogę wrócić
do niej, do tego co miałyśmy. Ale bym chciała. Każdego dnia
sprawdzam telefon z nadzieją, że zobaczę wiadomość od niej i
wzdycham zawiedziona, kiedy się okazuje, że jej nie ma. Nie mogę
iść miastem bez opuszczania głowy, bo wiąże się z nim tyle
wspomnień i planów. To wszystko mnie przytłacza. Czuję się
samotna, tak po prostu. - położyłam głowę na jej ramieniu, a ona
objęła mnie delikatnie w pasie. - Wszystko, co robię, przypomina
mi o niej. Odkąd jej nie ma, nie poznaję samej siebie. Przed jej
pojawieniem nie byłam w stanie samodzielnie oddychać, a kiedy
zniknęła jest jeszcze gorzej. Jetem takim kłębkiem emocji i nie
wiem, co z nimi robić. Czasami mam głupie myśli. - dokończyłam
szeptem i wtuliłam się mocno w swoją przyjaciółkę. Mogłam
poczuć, jak bije jej serce i to od razu przypomniało mi jak było
kiedyś. Jej serce też biło obok mnie, kiedy w ciszy i zupełnym
spokoju oglądałyśmy film. Zamknęłam oczy, nie chcąc pozwolić
kolejnej fali wspomnień doprowadzić mnie do płaczu.
–
Kiedy odchodzi od nas osoba, którą kochamy, to zawsze musi boleć.
Wiem, że nie spodziewałaś się, że to nadejdzie. Ale ludzie to
ludzie i czasami zmieniają swoje decyzje. Nie możesz jednak
pozwolić, by twoje życie znowu przypominało piosenkę, którą
puszczają na koniec smutnego filmu. To nie na tym polega. Musisz być
silna, zwłaszcza, że wina nie leży tylko po Twojej stronie. Yuri
wcale nie była święta. Wiele razy cię zawodziła i osobiście
podziwiam cię, że tyle z nią wytrzymałaś. - Spojrzała na mnie
smutnym wzrokiem i odgarnęła grzywkę. Chciałam coś wtrącić,
powiedzieć, że wcale nie ma racji i mój związek nie był aż
takim niewypałem, ale nie mogłam otworzy ust. Nie wiem, co mnie
powstrzymało. Wyplątałam się z jej objęć i podeszłam do
szuflady, żeby wyjąć z niej chusteczki.
– Wiesz
- powiedziałam zajęta przebieraniem w szafce – tak naprawdę
miałam nadzieję, że ona wtedy nie odejdzie. A jeśli już, to
wróci, bo mnie kocha; tak jak w tym przysłowiu. Dopiero po jakimś
czasie od naszej kłótni uświadomiłam sobie, że to chyba jest
koniec. Gdzieś w środku bardzo chciałam, żeby to wszystko, co
przeszłyśmy, przypomniało jej o naszym uczuciu, ale... -
pokręciłam głową, spoglądając na moją przyjaciółkę. Stała
obok blatu kuchennego z ciastem w ręku i tym troskliwym uśmiechem
na ustach. Pomyślałam, że nawet jeśli straciłam dziewczynę, to
nadal mam moją Sunny i podeszłam do niej z wyciągniętymi rękoma,
że delikatnym uściskiem pokazać jej, jak bardzo jestem wdzięczna
za jej obecność. Odłożyła ciasto, objęła mnie mocno i
odgarniając mi włosy szepnęła do ucha.
– Musisz
być silna, słoneczko. To trudne, ale jestem przy Tobie. Przecież
nie pozwolę ci mierzyć się samej z tym całym bałaganem, który
zostawiła po sobie Yuri.
Uśmiechnęłam
się tylko i po raz kolejny pokręciłam głową. Jeszcze chwila i
kark mógłby mi odpaść.
– Lubię
ten bałagan. Mam wrażenie, że ona wciąż przy mnie jest. Chociaż
faktycznie, czasami jest uciążliwy. Potykam się o jej stare
rzeczy, słowa, nieobecność. Zdarza się nawet, że nie mogę
złapać równowagi i upadam. - wiedziałam, że zrozumie, co mam na
myśli. Sunny tylko wzięła mnie pod ramie i poprowadziła do
lustra. Stanęła za mną, położyła ramiona na barkach i z lekkim
uśmiechem na ustach wskazała na mnie.
– zobacz,
jak cudowna jesteś. Nawet, jeśli całe życie byłaś niezdarą,
wylewałaś na siebie soki i z siebie miliony łez, na dodatek zawsze
wybierałaś nieodpowiednie ubrania i osoby. No, oprócz mnie. Ja
jestem cudowna, prawda? - wybuchnęłam śmiechem, ignorując
uszczypliwą uwagę na temat mojego gustu. Ja i Sunny zawsze
lubiłyśmy inne ubrania, tak po prostu. Spojrzałam się na nią w
odbiciu i pokiwałam głową.
– Tak,
to prawda. Ale nadal nie umiesz piec! -wykrzyknęłam, za co
oberwałam w ramię. To musiało trochę śmiesznie wyglądać, bo
unnie jest ode mnie niższa i samą głową sięga mi do ramienia...
No, może trochę wyżej. Odrobinkę. Ale to wcale nie zmieniało
faktu, że była przecudowną osobą i chyba w tamtej chwili po raz
kolejny w swoim życiu podziękowałam, że ją mam. Nie ma
najmniejszego pojęcia, co bym zrobiła, gdyby nie ona i jej
zrozumienie. Nawet, jeśli nie umie piec ciast. Chociaż to
czekoladowe, które jadłyśmy wieczorem przed moim wyjściem było
naprawdę smaczne. Musiałam aż zażartować, że pewnie kupne, za
co Sunny się obraziła i rzuciła we mnie kapciem.
Wracając
do domu po tym burzliwym dniu i myśląc o wszystkim nawet nie
zauważyłam, kiedy po raz kolejny znalazłam się pod jej blokiem.
Spojrzałam w górę, szukając wzrokiem fioletowych zasłon w oknie,
jej ulubionych. Wyjęłam z kieszeni karteczkę z moim przemówieniem
i z dziwnym uczuciem w sercu pozwoliłam jej wyfrunąć. Posłałam
ostatni uśmiech miejscu, w którym kiedyś spędzałam prawie cały
swój wolny czas i skierowałam się w stronę mojego domu. Niektóre
rozdziały w naszym życiu powinny zakończone wtedy, kiedy trzeba, a
nie ciągnięte przez jeszcze kolejne kilka stron. Chyba właśnie
tego powinnam się trzymać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz