A/N: Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się część trzecia. Mam duże problemy z komputerem, z internetu korzystam tylko na telefonie, a pisanie fanficków z moim starym gratem... Cóż. Postaram się dodać dwie ostatnie części jak najszybciej, tak samo na 90% może pojawić się niespodziankowy oneshot, z powodu tej niespodzianki, którą daliście mi. Miłego czytania :)
„Jednak
słońce świeciło, gdy spotkał go po raz drugi”
Jongdae
naprawdę nie wierzył, że uległ namowom przyjaciół i zgodził
się pojechać z nimi na plażę. Rzeczywiście, dzień był piękny:
bezchmurne niebo i słońce grzejące długo i mocno. „Idealny
dzień na wypoczynek przy jakimś jeziorze”,
jak
krzyczał Baekhyun, kiedy wraz ze swoim chłopakiem Chanyeolem
pakował torby do bagażnika. Chen mógł tylko pokiwać głową i
usiąść na tylnych siedzeniach samochodu, zaraz obok Kyungsoo i
Yixinga. To
nie było tak, że nie chciał jechać. Taki spontaniczny wyjazd był
przecież
świetnym pomysłem, pozwalającym piątce przyjaciół spędzić
trochę czasu i dostresować się, zwłaszcza, że tydzień temu
skończył się rok szkolny. Dlatego
Jongdae bez żadnego „ale” zapiął pasy i oparł głowę na
ramieniu D.O, czekając aż tamta dwójka skończy pakowanie i razem
wyruszą na oddaloną o czterdzieści kilometrów plażę. Chen
westchnął. Od tamtego ulewnego dnia w jego głowie wciąż widniał
obraz nieznajomego chłopaka i chociaż minęły już trzy miesiące,
Jongdae wciąż nie mógł przestać o tym myśleć. Zwierzył się
nawet Baekhyunowi, który stwierdził, że chłopak Chen „powinien
się leczyć, bo kto normalny widząc fajnego chłopaka stojącego
samotnie w deszczu nie robi nic, żeby go poznać, a potem jeszcze
narzeka, że nie wie kim on jest i najprawdopobniej już nigdy go nie
spotka”.
No cóż, Kim nie oczekiwał lepszej rady od swojego przyjaciela,
zwłaszcza, że ByunBaek należał do osób pewnych siebie i on
raczej od razu ruszyłby „na podbój”. Niestety, Chen taki nie
był i jedyne co mógł zrobić to rozpamiętywać chłopaka i pluć
sobie w brodę, że nie zrobił nic, by go poznać. Chociaż,
przecież nie wiadomo, czy tamten był gejem, a jeśli nawet, to
pewnie albo miał chłopaka, albo nie był zainteresowany. To
stawiało Jongdae w trochę lepszym świetle („Nie
jestem pewien, czy jego dziewczyna byłaby szczęśliwa, że jakiś
kretyn o wyglądzie trolla podrywa jej chłopaka, Baek”),
ale nadal niezaspokojna ciekawość zżerała go od środka i Chen
nie mógł nic na to poradzić. Zagłębiony we własnych myślach
Jongdae nie zauważył, kiedy samochód ruszył i byli
już w połowie drogi. Chłopak westchnął sam do siebie, dalej
wspominając nieznajomego chłopaka, nie słysząc nawet zgryźliwych
komentarzy Baekhyuna („Mówię
Ci, Kyungsoo! Zakochał się, to pewne... Miłość od pierwszego
wejrzenia, to takie romantyczne, że aż zaraz zwrócę te
czekoladowe ciasteczka.”)
i
cichego śpiewu Chanyeola („I
think I wanna maaaaary you”),
kiedy samochód zatrzymał się na pasach i Chen obrócił głowę w
stronę okna, a jego uwagę przykuł czarny, i
zapewne drogi,
samochód. Albo raczej jego pasażer, ponieważ na równi z nim
siedział
tamten nieznajomy chłopak, który przez ostatnie trzy miesiące
siedział w jego głowie i nie
chciał
wyjść. Jongdae poprawił się na siedzeniu, aby lepiej widzieć,
kiedy chłopak obrócił głowę i ich spojrzenia się spotkały.
Chen wstrzymał oddech. Jeśli wcześniej uważał, że ten chłopak
jest przystojny, to teraz mógł stwierdzić, że jest wręcz
nieziemski.
Jongdae
zauważył na policzkach nieznajomego delikatny rumieniec i nie mógł
powstrzymać samego siebie od lekkiego, usatysfakcjonowanego
uśmiechu. Chłopak
odwrócił głowę i po chwili czarny samochód ruszył. Chen wziął
głęboki wdech i
oparł się wygodnie o siedzenie, czekając, aż zapali się zielone
światło, pozwalające samochodowi skręcić w boczną uliczkę.
Jongdae zamknął oczy i na jego twarzy wykwitł pełen zadowolenia
uśmiech, kiedy wciąż odtworzał w pamięci scenę sprzed chwili,
a w szczególności delikatne rumieńce na policzkach drugiego
chłopaka. Po chwili Chen poczuł jak ktoś szturcha go w bok. Powoli
uchylił jedno oko, nie chcąc pozwolić obrazowi uciec. To Kyungsoo
informował go, że już wysiadają. Jongdae westchnął, otwierając
drzwiczki od samochodu i wychodząc na świeże powietrze. Chłopak
złapał
za swoją torbę i ruszył za przyjaciółmi w stronę plaży.
Słońce
grzało bardzo mocno, a na dodatek na dworzu
nie
było nawet
najmniejszego powieu wiatru.
Śpiewałam ci to już prawda? No ciekawe skąd Yeol o tym wiedział. Pffff, mówię ci, że jesteśmy na podsłuchu cały czas. Na pewno. Jejku, Xiu taki nieśmiały omomomo. Tyle słodyczy.
OdpowiedzUsuńSPISEK
UsuńTo Suho, to wszystko jego wina.
UsuńObstawialabym jednak Sehuna
UsuńA może to jednak Tao, niby taki niepozorny
Usuń................ Ta ciota? Nie-e.
UsuńMówię Ci, że ta ciotowata panda jestdo tego zdolna
Usuńjezu, liczyłam na jakieś większe rozwinięcie, a tu dupa. :(
OdpowiedzUsuńale muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało.
było uroczo, czyli tak, jak lubię i kiedy czytałam nie mogłam przestać się uśmiechać. ♥
Layla, jeszcze dwie czesci.
Usuń